sobota, 3 października 2009

AlphA bette - czAs zAcząć

Skusiłam się na frywolną formę "wszystko do jednego wora". Chciałoby się powiedzieć: "Let's do it!" Pierwsza forma znajduje się tu, dopowiedzenia, dokopiowania, przeniesienia zaraz poniżej.

Zaletą alfabetu na blogu jest fakt, że mogę zrobić wszystko. Wad jak na razie nie widzę.

Adam Sandler - parę lat temu, w wieku, w którym wszystkie młode dziewczyny wierzą komediom romantycznym, natknęłam się na "50 pierwszych randek" z Sandlerem w roli głównej. Śpiewał tam bardzo ładną piosenkę "Forgetful Lucy" - od tamtej pory (mimo że komedie romantyczne przestały mnie przekonywać i stały się jedynie formą zajęcia czasu, zresztą - sporadycznie. Dlaczego? O tym przy literze L) uwielbiam ją i wzruszam się zawsze, gdy ją słyszę.



Anja Garbarek - za stylowość i nieco wyuzdaną subtelność. To jedna z tych wykonawczyń, które usłyszałam któregoś dnia w radio i nie mogłam ruszyć się z miejsca, w napięciu oczekując tytułu piosenki. Oczywiście to byłoby za proste. Nikt nie powiedział mi, kto śpiewa i co to właściwie za utwór. Nauczona doświadczeniem, starałam się zapamiętać jak największą ilość tekstu, żeby potem móc znaleźć odpowiedź w Internecie. Nietrudno się domyślić, że w radio słyszałam "The last trick", będący wówczas hitem z tzw. "górnej półki". Jednak na krążku "Briefly shaking"najbardziej urzekła mnie piosenka "Dizzy with wonder". Ciężki podkład i zmysłowy głos Anji, nieco zagubienia pomieszanego z pewnego rodzaju opętaniem, stopniowym otępianiem. I zanim zdążysz na dobre rozsmakować się w tym transie dźwięków i słów, bach! wszystko się urywa.

Artefakty - to bardzo fajne słowo. Śmiesznie brzmi i pasuje do muzyków. dlaczego?

Amy Winehouse - za siłę, za jaja. Za to, że zdobyła tylu fanów w komercyjnym półświatku robiąc coś zupełnie niekomercyjnego. Za to, że jedną z pierwszych jej piosenek, które poznałam, nie były hiciory z pierwszych miejsc list przebojów, a "Will you still love me tomorrow". Cudowna aranżacja, niesamowity tekst - to cover, który okazuje się o wiele lepszy od oryginału. Od lat słucham tego kawałka i za każdym razem jestem zauroczona sposobem jego wykonania. Silny, ciemny głos Amy w tak zmysłowej i ckliwej piosence - po prostu rewelacja!

Air - okazja do wszelkiej kontemplacji. Odległe, kosmiczne brzmienia, które odrywają mnie od wszystkiego podczas podróży w zatłoczonym autobusie. Pozwalają mi na uroczą niedyspozycję psychiczną. Przy "Casanova 70" odlatuję i nie ma mnie przez niemalże sześć minut, dryfuję gdzieś ponad samą sobą. Na pozór proste harmonie sprawiają, że w chwili słuchania (nie słyszenia) totalnie nic nie istnieje. Jesteś tylko ty i twoja wyobraźnia. Air należy do tych zespołów, o których tak dużo słyszałam, że aż nie miałam ochoty poznawać. Co by się stało, gdybym dała się uwieść tej kuszącej niechęci? Strach pomyśleć. Brakes on.

do zoba jak już się z planem zajęć obeznam